28 września 480 p.n.e. to data bitwy pod Salaminą, w której mniej liczebna flota grecka odniosła zwycięstwo nad przeważającymi siłami perskimi. Bitwa ta uznawana jest przez historyków za jedną z tych, które zmieniły bieg historii. Kto wie jak wyglądałaby współczesna Europa gdyby Persowie odnieśli zwycięstwo w tzw „wojnach perskich”. W. Kalicki tak oto opisuje przygotowania do tej walnej bitwy:

Lśniące od oliwy brodate twarze wyglądają dziko w płomieniach rzucanych przez wielkie ogniska. Władczy mężczyźni o twarzach spalonych słońcem, pooranych wiatrami z pasją wykrzykują swoje racje. Narada dowódców greckiej floty ciągnie się od paru godzin, północ już blisko, ale końca sporów nie widać. Większość domaga się, by zjednoczona flota greckich państw jak najspieszniej odpłynęła z cieśniny między grecką Attyką a wyspą Salaminą.

Nocna kłótnia dowódców przy ogniskach jest coraz ostrzejsza. Tylko Ateńczycy, dowódcy okrętów z leżącej na lądzie stałym po drugiej stronie Salaminy, Megary i flota Eginy chcą zostać w cieśninie i tu stoczyć z Persami walną bitwę. Za wycofaniem się najgłośniej gardłują wodzowie z państw położonych na południe od Aten. Uważają oni, że stoczenie bitwy morskiej między Salaminą i Pireusem będzie walką w interesie Ateńczyków, że flota powinna odpłynąć na południe, w pobliże Przesmyku Istmijskiego, jedynej drogi lądowej na Peloponez. Zjednoczona armia państw greckich ma bronić przesmyku do upadłego.

Wódz floty Koryntu także domaga się wycofania spod Salaminy. W polemicznym zapale nazywa wodza floty ateńskiej Temistoklesa człowiekiem bez własnego miasta. To podły chwyt. Aten nie dało się ocalić przed Persami. Garstka obrońców, która umocniła się na Akropolu, została wymordowana przez wojowników Kserksesa, zaś Ateńczycy, którzy uszli z miasta, służą teraz we flocie i w armii lądowej na Przesmyku Istmijskim.

Podnosi się mężczyzna w średnim wieku, z krótkimi włosami, o okrągławej twarzy okolonej mocno przystrzyżoną brodą. Temistokles spokojnie odpowiada, że jego miasto jest większe od państwa Koryntu, póki Ateńczycy mają pod stopami pokłady swoich 200 okrętów bojowych, trier. Ateński wódz zapowiada, że jeśli zjednoczona flota odpłynie na południe, jego 200 okrętów porzuci ją, popłynie do Italii, gdzie ich załogi osiedlą się w mieście Siris.

Blady strach pada na naczelnego wodza zjednoczonej greckiej floty Eurybiadesa. On wie, że Temistokles nie rzuca słów na wiatr. A gdyby okręty ateńskie odpłynęły, reszta greckiej floty nie miałaby żadnych szans w starciu z dużo liczniejszą flotą Kserksesa. Eurybiades łagodzi spór, zachęca do pozostania u brzegów Salaminy, ale południowcy dalej chcą odpływać. Wtem Grecy spostrzegają sowę nadlatującą bezgłośnie nad ich okręty. Ptak dolatuje od prawej strony do triery Temistoklesa i siada na maszcie. Sowa jest symbolem Ateny, bogini wojny i zwycięstwa, a nadlatując z prawej strony, zwiastuje nadzwyczajny sukces. W obozie wybucha żywy gwar. Dziesiątki głosów radośnie komentują tak pomyślną wróżbę.

Eurybiades i Temistokles uznają spory za zakończone, Dowódcy rozchodzą się do swych namiotów.

Ale nie wszyscy. Nieprzejednani przeciwnicy bitwy u brzegów Salaminy znów zwołują wiec. Potępieńcze swary wybuchają na nowo. Temistokles widzi, że jeśli sprawy pójdą tak dalej, Greków czeka katastrofalna klęska i zagłada. Na poczekaniu obmyśla piekielną intrygę. Powoli odsuwa się coraz dalej od pierwszego kręgu kłócących się wodzów i znika w ciemnościach. Pędzi do ateńskich namiotów. Tam budzi swego niewolnika, z pochodzenia Persa, i powierza mu wielki sekret: oto on, Temistokles, zrozumiał, że w obliczu zajadłych kłótni w obozie greckim niepodobna pokonać floty Kserksesa. W imieniu Ateńczyków doradza Persom natychmiastowy atak. Sam wraz ze swą flotą w momencie rozpoczęcia walki przejdzie na stronę Kserksesa, w zamian oczekując łaski i dobrego traktowania.

Perski służący nie ma powodu wątpić w słowa Temistoklesa. Nieraz greckie państwa przechodziły na stronę Persów – alboż to Artemizja nie jest zaufaną sojuszniczką i doradczynią Kserksesa? A wrzaski i wzajemne groźby greckich dowódców tej nocy słychać daleko poza obozem.

Służący Temistoklesa cichcem wymyka się z obozu, wsiada do małej łodzi i rusza czym prędzej w stronę stałego lądu. W środku nocy dworacy budzą Kserksesa – przybył zbieg z obozu Greków! Perski władca wysłuchuje go i w mgnieniu oka podejmuje decyzję – cała flota natychmiast, w środku nocy, ma ruszać do boju!

Kserkses nie waha się, bo wie już od szpiegów, że z wyspy Korkyry po drugiej stronie Grecji płynie silne wsparcie dla Eurybiadesa – 60 nowiutkich, świetnie wyposażonych trier. To siła, której lekceważyć nie wolno.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.