30 września 1955 roku zginął w wypadku samochodowym znany amerykański aktor James Dean. Pasja do szybkich samochodów zwyciężyła z talentem aktorskim, ale zawiodła go na cmentarz. W. Kalicki tak wspomina tamten dzień:

James Dean wstaje wcześnie. wkłada zwykłe, jasne, luźne spodnie i biały T-shirt z wycięciem pod szyją. Nie siada do stołu – na śniadanie umówił się w Hollywood ze swoim ojcem i wujem, w którego rodzinie wychowywał się jako młody chłopak. Wychodząc ze swego domu przy Sutton Street 14611 w kalifornijskim Sherman Oaks, wkłada jeszcze miękkie skórzane rękawiczki.

Zaraz po śniadaniu Dean jedzie do firmy Competition Motors. Jej właściciel John von Neuman, z pochodzenia Austriak, jest dawnym kierowcą fabrycznym Porsche. Competition Motors importuje do Stanów sportowe wozy Porsche, sprzedaje je w eleganckim salonie firmowym przy hollywoodzkiej Vine Street, prowadzi ich serwis i doradztwo wyścigowe. W Stanach wzbiera gorączka amatorskich wyścigów samochodowych. Na Zachodnim Wybrzeżu tysiące młodych ludzi ścigają się na niezliczonych wyścigach organizowanych najczęściej na płytach lokalnych lotnisk. Dla bogatych amatorów ścigania się szczytem marzeń są samochody europejskie: mocne, szybkie brytyjskie MG, zachodnioniemieckie Mercedesy i Porsche. John von Neuman wyczuł koniunkturę. Z Europy ściągnął niespełna 30-letniego kierowcę fabrycznego i zarazem mechanika w dziale sportu firmy Porsche Rolfa Wüthericha, by służył on radą i pomocą w startach właścicielom wozów tej marki kupionych w Competition Motors.

Niedawno von Neuman sprowadził z Zachodnich Niemiec 5 ekskluzywnych porsche 550 spyder. To najlepsze na świecie samochody wyścigowe dopuszczone do normalnego ruchu drogowego. Porsche wyprodukowało ich tylko 75 sztuk. Malutki roadster, 2-miejscowy wóz bez dachu, zachwyca aerodynamiczną karoserią z aluminiowych blach osadzoną na ramie zbudowanej ze spawanych rur. Inżynierskim cackiem jest silnik. Jego konstruktor, Ernst Fuhrmann zastosował w nim 4 wałki rozrządu i z chłodzonej powietrzem, 4-cylindrowej jednostki o pojemności 1,5 l wycisnął 140 KM. To wystarcza by, lekki, zaledwie 550-kilogramowy spyder rozpędzał się do 225 km/h. Ten silnik stał się zresztą tematem rozprawy doktorskiej Fuhrmanna.

Jeden z 5 spyderów sprowadzonych przez von Neumana do Stanów jest od 9 dni własnością aktora Jamesa Deana.

Niskiemu chłopakowi w okularach droga z zapadłej prowincji w stanie Indiana na szczyty sławy zajęła raptem 6 lat.

Matka Jamesa Deana zmarła, gdy miał 9 lat. Nigdy niepogodzony z jej śmiercią, emocjonalnie odtrącony przez ojca, nieustannie walczył o akceptację i miłość. Aktorska kariera i sława miały być ich gwarancją. Od dzieciństwa marzył, by stać się gwiazdą ekranu. Do zawodu aktora dążył własną ścieżką. Studia porzucił, gdyż uznał, że akademicka wiedza nie przyda się przed kamerą ani na deskach teatru. Przez 4 lata, najpierw w Hollywood, potem w Nowym Jorku, grywał drobne rólki i przymierał głodem. Ryzykowna metoda uczenia się zawodu aktora niemal od zera poprzez uprawianie go w przypadku Jamesa jednak nie zawiodła. Miał ogromne braki w wykształceniu ogólnym i aktorskim, miał elementarne braki w ogładzie, ale miał też niezwykły talent. Potrafił instynktownie znaleźć niebanalny klucz do granych przez siebie postaci, magnetycznie przyciągał uwagę na scenie i w filmie.

W prywatnym życiu grał bezkompromisowego indywidualistę, wręcz buntownika. Z tego powodu często jego potencjalni pracodawcy wyrzucali go za drzwi. Ale gdy uznał, że to potrzebne, umiał roztoczyć nieodparty czar, któremu nikt nie potrafił się oprzeć. Do sukcesu dążył, nie przebierając w środkach. Nieraz godził się na homoseksualne związki w zamian za utrzymanie oraz za poparcie w karierze; gdy wreszcie osiągnął sukces, od jednego ze swych erotycznych sponsorów, któremu zawdzięczał przetrwanie w aktorskim zawodzie, odwrócił się w nieładnym stylu.

Sława i pieniądze przyszły niespodziewanie. Po mozolnym zdobywaniu doświadczeń i uznania w sztukach realizowanych dla nowojorskiej telewizji wrócił do Hollywood. W zeszłym roku Dean dostał szansę od Elii Kazana, reżysera ekranizacji powieści Johna Steinbecka Na wschód od Edenu. Zagrał w nim Cala Traska, młodego, zbuntowanego człowieka, walczącego o miłość swego ojca. Następne role w filmach Buntownik bez powodu i Olbrzym, zrealizowanych w tym roku, ugruntowały jego sławę buntownika, skłóconego z rodziną i z całym światem. Amerykańska młodzież dostrzegła w nim symbol swego pokolenia.

Dla Deana sukces oznacza koniec z głodowaniem, romanse z najpiękniejszymi aktorkami, kupno prywatnego wierzchowca i szybkie samochody. Hollywood huczy od plotek o jego związkach z hollywoodzkimi ślicznotkami, zwłaszcza Pier Angeli i Ursulą Andress. Za zaliczkę na honorarium za Na wschód od Edenu sprawił sobie czerwony kabriolet MG. W marcu tego roku kupił w Competition Motors porsche speedstera. Swymi samochodami jeździ jak szalony po Hollywood Hills. Wiele razy ryzykował życie swoje i innych, jak wariat pędząc przez skrzyżowania na czerwonych światłach. Przyjaciele dostrzegają w tym skłonność Jamesa do autodestrukcji. Konsekwentną – wcześniej, w czasie chudych miesięcy, ryzykował życiem, szalejąc na motocyklach. Ale Dean ma ambicje i talent kierowcy wyścigowego. Pół roku temu, tuż przed rozpoczęciem zdjęć do Buntownika bez powodu, po raz pierwszy w życiu wystartował na speedsterze w otwartych zawodach na lotnisku w Palm Springs. Ku zaskoczeniu widowni Dean wygrał wyścig dla początkujących, a w klasyfikacji generalnej był drugi. W maju w wyścigu na Minter Field zajął wśród doborowej stawki zawodowych kierowców 3. miejsce. W kolejnych zawodach w Santa Barbara jechał doskonale i tylko przepalony tłok w zbyt słabym silniku speedstera wyeliminował go z walki o miejsce na podium.

Rozeźlony Dean, gdy tylko ujrzał w salonie von Neumana jedno z pięciu nowiutkich porsche spyder, w jednej sekundzie zdecydował się oddać speedstera i z dopłatą wziąć najnowszy, wyczynowy model porsche. Zaprzyjaźnionemu mechanikowi Wütherichowi polecił namalowanie na masce i na burtach spydera numeru 130, a z tyłu nadanej przez siebie nazwy: „Little Bastard” (Mały Bękart).

W warsztatach Competition Motors na Deana czeka już Rolf Wütherich. James zawarł z nim umowę: Wütherich ma być jego prywatnym mechanikiem rajdowym i szykować spydera do wyścigów. Jednak tego dnia ani „Little Bastard”, ani jego kierowca nie są należycie przygotowani do startu. Samochód ma niedotarty silnik, Dean ciągle jeszcze nie czuje swego małego bolidu. To dlatego Wütherich doradził Jamesowi, by niemal 300 mil z Hollywood do Salinas przejechał spyderem, zamiast wieźć go na przyczepie.

Dean zaprosił na wyścig w Salinas tych ze swych przyjaciół, którzy akurat byli w Kaliforni. Teraz przed warsztatami Competition Motors czekają nań jednak tylko kaskader Bill Hickman i znany fotograf Sanford Roth pracujący na planie Olbrzyma. „Little Bastard” grzeje silnik na wolnych obrotach. Po krótkiej rozmowie Dean siada wraz z Wütherichem do spydera, Hickman z Rothem zajmują miejsca w fordzie z przyczepą, na której porsche ma wrócić po wyścigu w Salinas. James bierze rękę Rolfa, unosi ją do góry w geście zwycięstwa i woła: „Hej, my to wygramy!”.

O 14.30 ruszają.

Pierwsze jedzie porsche, za nim ford. Dean wyjeżdża z Hollywood i autostradą nr 99 pędzi na północ, przez Grapevine do doliny San Joaquin. Od początku niemiłosiernie depcze pedał gazu i ford już na starcie zostaje z tyłu. Koło Grapevine jego „Little Bastarda” zatrzymuje patrol policji drogowej. Dean płaci mandat za przekroczenie prędkości, wysłuchuje pouczenia policjanta. Tak naprawdę jednak nic sobie z tego nie robi. Po chwili dalej gna na złamanie karku. Na północ od Bakersfield Dean skręca na drogę do Paso Robles. Po drodze tankuje. W barze przy Blackwell’s Corner James i Rolf zatrzymują się na odpoczynek. Spotykają tam Lance’a Reventlova, znajomego Jamesa, który swym mercedesem 300 także jedzie do Salinas, by wziąć udział w wyścigu. Reventlov i Dean umawiają się na obiad w Paso Robles.

Ford z Hickmanem i Rothem dojeżdża wreszcie do Blackwell’s Corner. Dean przejeżdża przez przełęcz Polonio i gna doliną w stronę Cholame. Droga jest niemal prosta. Jest pusto. Spyder pędzi z prędkością dochodzącą do 160 km/h. Jest 17.45, na horyzoncie widać już Cholame. Porsche zbliża się do skrzyżowania z lokalną drogą 41. Dean dostrzega przed sobą jakiś samochód osobowy, który najwyraźniej szykuje się do skrętu w lewo. Dean woła: „Zobaczył nas! Zatrzymał się!”.

Ale to nieprawda. 23-letni Donald Turnupseed jedzie kilkuletnim fordem tudorem. Jest trzeźwy, słońce ma za plecami, ale mimo to nie dostrzega jadącego z wielką prędkością niskiego, małego szarosrebrnego roadstera. Turnupseed skręca w lewo, w drogę 41. Dean w swoim porsche nie ma szans na skuteczne hamowanie. W ostatniej chwili usiłuje przemknąć przed masywnym przodem forda, ale „Little Bastard” z wielką prędkością uderza lewą przednią częścią w furgonetkę Turnupseeda. Siła uderzenia wyrzuca Rolfa Wüthericha z fotela. Mechanik ląduje kilkanaście metrów od miejsca zderzenia, pod przydrożnym ogrodzeniem. Jest w szoku, połamany, ale żyje. Kierownica spydera przyciska Jamesa Deana do fotela. Potężne uderzenie miażdży delikatne, aluminiowe blachy karoserii, zbiornik paliwa. Dean ma wgniecioną czaszkę na czole, złamane kręgi szyjne, zmiażdżoną klatkę piersiową.

Kwadrans po wypadku zjawia się karetka pogotowia i policja z Cholame, a chwilę później nadjeżdża ford z Hickmanem i Rothem. Hickman zauważa, że z nozdrzy Deana wydobywa się powietrze. Ma nadzieję, że jego 24-letniego przyjaciela uda się uratować. Lekarze w karetce stwierdzają jednak zgon.

Policjanci przesłuchują Turnupseeda. Uznają, że jest niewinny, i nie zatrzymują go.

Wiadomość o śmierci gwiazdora rozchodzi się po Stanach błyskawicznie. Gdy dociera do Hollywood, na galowe przyjęcie związku filmowych charakteryzatorów, goście krzyczą, płaczą, mdleją. Wszyscy ze zgrozą komentują podziękowania Jamesa Deana dla jego charakteryzatora z Warner Brothers umieszczone w programie przyjęcia. Gwiazdor wyciął z fotografii swoje oczy i tylko one widnieją w programie z podpisem: „Wielkie dzięki, Hank”.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.